Lubię całą serię filmów z udziałem X-Menów – podoba mi się ten klimat science-fiction, superbohaterów i walki dobra ze złem. Z entuzjazmem podchodzę do każdej nowej historii, jednak tym razem czegoś mi zabrakło.
Wolverine w poprzednich produkcjach daje nam się poznać jako typowy skurwiel – trudno szukać u niego wyrzutów sumienia, emocji lub czegokolwiek, co wskazywało by na to, że jest człowiekiem. Żołnierz idealny – stworzony do walki w ekstremalnych warunkach, z regenerującymi się komórkami, po transformacji przeciwstawia się swoim twórcom. Jedyną osobą, na której mu naprawdę zależało, była Jean i to właśnie po jej śmierci rozpoczyna się akcja filmu. Spotykamy Logana w dziczy, który w samotności chce spędzić resztę swojego nieśmiertelnego życia. Przez nieoczekiwany zwrot akcji decyduje się lecieć do Japonii, by spotkać się ze swoją przeszłością. Na miejscu okazuję się jednak, że nawet przyjaciel może okazać się śmiertelnym wrogiem.
Cała stylistyka filmu jest utrzymana w komiksowym klimacie. Nie brakuje tutaj efektownych walk wręcz, kaskaderskich wyczynów i szybkiego tempa, w jakim przebiega akcja. Cała fabuła toczy się w Japonii, co jest bardzo fajnie zaakcentowane w filmie. Pojawiają się ninja, samurajskie miecze, kobiety w kimonach i piękne, japońskie wnętrza (tutaj pozwolę sobie odbiec od tematu i polecić Wam serię reportaży Krzyśka Gonciarza o Japonii, dzięki której zapoznacie się bliżej z tą kulturą, co da Wam lepszy odbiór filmu).
Film byłby naprawdę dobry, ale… Niestety, tak jak Hugh Jackman jest niezastąpiony w roli Logana, tak postacie drugoplanowe pozostawiają wiele do życzenia. Szczególnie chodzi mi o postać Mariko, które chyba za bardzo wczuła się w rolę zmanierowanej księżniczki z dobrego domu. W momentach, kiedy pojawiała się na ekranie (a było tych momentów sporo), miałam ochotę iść zrobić sobie i Strajderowi kawę albo popcorn. Ta postać mogłaby być naprawdę fajnie wykreowana; nie wiem czy to wina aktorki czy samego scenariusza, ale jak dla mnie była ona bezbarwna i nijaka.
Pozytywne wrażenie wywołała we mnie natomiast gra Yukio, która przewijała się przez film niezbyt nachalnie, ale dość wyraźnie. Brakowało mi jednak rozwinięcia jej wątku – dostaliśmy urywek z jej historii, jednak została ona niedopowiedziana. Świetną robotę w filmie zrobiła także postać Viper – seksownej, uwodzicielskiej i śmiertelnie niebezpiecznej pani doktor.
Film warto zobaczyć, szczególnie, jeżeli ktoś lubi całą serię. Fani zachodnich sztuk walki też znajdą coś dla siebie, bo film jest pełen wartkiej akcji. Zdecydowanie najlepszą częścią filmu jest sam Logan – nieważne, czy jest wściekły, przestraszony, wzruszony czy zakochany – postać Wolverine’a jest niesamowicie wiarygodna.