Jest moc ale szału nie ma. Trzeba przyznać, że już od dłuższego czasu brakowało porządnej gry w klimacie walki mechami. Oczywiście był/jest Hawken (ciągle w fazie otwartej bety…) czy Mechwarrior Online (z bardzo nieprzyjaznym modelem finansowym i słabą rozgrywką) ale obie te gry nie dawały mi wystarczającej frajdy z rozgrywki. Przyznam, że nie miałem okazji grać w betę Titanfall’a, a swoje zdanie, przed zakupem, zbudowałem na podstawie gameplay’ów i recenzji z zagranicznych portali. Także od początku zakładałem, że gra wniesie trochę świeżego powiewu do tematu i muszę przyznać, że się nie zawiodłem. Żeby nie rozpisywać się za bardzo, od razu skupię się na tym, co świadczy na plus, a co na minus Titanfall’a. Dodam tylko, że są to moje odczucia po dwóch dniach z tą grą, także pewnych rzeczy mogłem nie zauważyć/ doświadczyć.
PLUSY:
1. Dynamizm rozgrywki.
To jeden z największych atutów tej gry. Wszystko dzieje się bardzo szybko, ciągle biegamy, skaczemy, strzelamy, znowu skaczemy i tak non stop. Nie ma czasu na to żeby stać w miejscu i zastanawiać się co dalej, bo szybko możemy zarobić strzał w plecy albo kopniaka spadającego na nas z nieba. Przez to gra jest bardzo zręcznościowa, co bardzo pozytywnie wpływa na odczucia z niej płynące.
2. Mechy.
Możliwość kierowania mechem albo posiadanie go jako przybocznej wieży strażniczej – genialne połączenie! Wsiadamy kiedy chcemy, wysiadamy kiedy chcemy, możecie mi wierzyć, że towarzyszą temu super wrażenia i emocje. Czujemy ten „tonaż” kiedy zaczynamy kierować niezdarnym mechem, a chwilę przed tym biegaliśmy swobodnie po ścianach.
3. Swoboda ruchu.
Oczywiście jako żołnierz możemy wskoczyć praktycznie wszędzie. Mapy są fantastycznie zrobione pod tym względem. Możemy się „przykleić” do wszystkiego i dostać się coraz wyżej i wyżej, aby po chwili móc zaatakować przeciwnika z góry. Aż się chce odejść od komputera, wyjść na zewnątrz i zacząć biegać po ścianach domu 😉 Oczywiście przeciwieństwem tego jest kierowanie mechem. Poruszać się możemy tylko po otwartych przestrzeniach z racji gabarytów i oczywiście nie da się nim skakać, a jedynie robić uskoki w bok i to tylko w chwili, gdy odnowi nam się pasek energii.
4. Arsenał i umiejętności.
Podoba mi się bardzo to, że jest tylko kilka pozycji z lekką możliwością konfiguracji. Dzięki temu nie tracimy godzin na dobieranie byle pierdółki, tylko bierzemy to, co nam się przyda, powiedzmy z dwóch/trzech dostępnych opcji i ruszamy w bój. Tyczy się to zarówno piechoty jak i mechów. Umiejętności też mamy kilka i możemy je dobrać odpowiednio do stylu gry. Nie mam wrażenia, że jest tylko jeden złoty „build”.
5. Muzyka, grafika i stabilność.
W kwestii technicznej nie będę się za bardzo rozdrabniał. Muzyka jest miła dla ucha, dobrze komponuje się z tempem rozgrywki i stanowi bardzo miłe uzupełnienie akcji. Graficznie też jest porządnie, nie ma żadnych „krzaków”, lokacje są miłe dla oka i też bardzo dobrze oddają klimat. Jeżeli chodzi o stabilność w grze to jestem pod wrażeniem. Nie zdarzyło mi się ani jedno DC, a sama rozgrywka była stabilna przez cały czas trwania każdego meczu.
6. Brak kamperów.
Najwspanialszy plus Titanfall. Opcja grania snajperem oczywiście jest, ale nie jest to gra stworzona do kampienia. Dlatego też, zamiast niepotrzebnej frustracji, czerpiemy maksimum przyjemności z gry.
MINUSY:
1. Liczba graczy.
Odnoszę wrażenie, że gra musi wrócić do pierwszego założenia, że w meczu będzie brało udział co najmniej 12 na 12 graczy (aktualnie jest to 6 na 6). Na chwilę obecną, niektóre mapy wydają się za duże i zdarzają się sytuację, że w jednej części coś się dzieje, a druga jest kompletnie opustoszała. Jest to dziwne szczególnie, że system respawnów zawsze rzucał mnie spory kawałek od aktualnego pola bitwy. Zakładam, że chodziło o to, żeby gracz mógł sobie pobiegać i pozwiedzać okolicę, ale trochę to zaczyna przeszkadzać w pewnym momencie.
2. Czas w lobby.
90 sekund oczekiwania pomiędzy meczami, to istna masakra. O ile na początku, gdy zapoznajemy się z grą, jest to okey, tak po kilku godzinach zaczyna nas to denerwować. Szczególnie, jak jeden team się całkiem wysypie np w 10 sekundzie, bo wtedy po ponownym wyszukaniu graczy zegar znowu zaczyna od 90 sekund…
3. Długość meczów.
Wydaje mi się, że przez to, że gra ma wysokie tempo, to każdy kolejny mecz wydaje się bardzo krótki. Pula punktów, które trzeba zdobyć, rośnie bardzo szybko, więc odnosimy wrażenie, jakby ktoś nam ciągle wyrywał część przyjemności płynącej z gry i zmuszał do zaczynania od nowa, na innej mapie.
4. Mapy.
Wspomniałem już o tym wcześniej. Niektóre są mniejsze, inne są większe, przez co raz nam się gra dynamicznie, a innym razem czujemy, że jest za mało graczy i wręcz trzeba szukać żywych przeciwników, bo boty nie są żadnym wyzwaniem.
5. Cheaterzy.
Niestety są. Twórcy oświadczyli oficjalnie, że podjęli już walkę z tymi niedowartościowanymi prostakami ale niestety, w wielu przypadkach można się z nimi nadal spotkać. W grze jest replay z naszej śmierci i można zobaczyć na własne oczy jakie to idealne wyczucie i celność mają nieuczciwi gracze…
6. Kampania solowa.
Dla jednych to minus, dla innych może plus. Ogólnie mamy coś takiego jak „Kampania” w grze, ale sprowadza się to standardowej rozgrywki multiplayer, tyle tylko, że z fabularyzowanymi wydarzeniami w tle. Powiem szczerze, że nie miałem nawet jak się skupić na tym co się dzieje z bohaterami, ani oglądać mini cutscenek, bo byłem skupiony na walce z graczami, a nie na rozgrywających się wydarzeniach fabularnych. Szczerze mi się to nie podobało i wydaje mi się, że było to zrobione trochę na takie „odwal się”.
OBAWY I NADZIEJE
Póki co bawię się przednio. Gra daje na prawdę dużo frajdy i jeżeli ktoś lubi szybką akcję to Titanfall dostarcza jej dużo i to w najczystszej postaci. Liczę na to, że wyjdą dodatki do gry, które zwiększą liczbę grających jednocześnie osób, a co za tym idzie nowe, większe mapy i w szczególności skuteczniejsze zabezpieczenia przed oszustami.
Jedyna obawa, która coraz bardziej się ujawnia to to, że Titanfall może się szybko znudzić. Oczywiście jeżeli ktoś jest fanem osiągnięć to na pewno trochę czasu mu zajmie zdobycie ich wszystkich. Natomiast dla przeciętnego gracza będzie to rozrywka na kilka wieczorów, a potem może pójść w odstawkę.